Tyrka Wojaże – Turniej we Wrocławiu 4 listopada 2018

Sezon 4 wjechał na salony pełną parą. Ostatnia niedziela to pierwszy turniej z moim udziałem w oparciu o zaktualizowane reguły i nowe karty zawodników. Świetna okazja, aby na własnej skórze przekonać się jakie zmiany zaszły na boiskach Guild Balla.

Tyrek drużyna

Początkowo turniej miał być kolejnym Launch Party. Drugą jego odsłoną organizowaną w sklepie Bolter we Wrocławiu. Zainteresowanie było zaskakujące, szczególnie dla organizatorów. Lista obecności zapełniła się w błyskawicznym tempie. W ciągu zaledwie kilku godzin brakło miejsc dla kolejnych śmiałków (Launch event w założeniu ma limit górny 8 osób). Na szczęście możliwości logistyczne pozwoliły zwiększyć tę liczbę do 12 graczy oraz, za zgodą całej grupy, umożliwić rozegranie wydarzenia z pełnym roosterem 12 modeli w drużynie. Zrobił się z tego w zasadzie regularny turniej.

Na wyjazd zabrałem tym razem gildię Farmerów. Bardzo ich lubię. Pod kątem ogólnego klimatu jest to chyba moja ulubiona drużyna. Mechanika sadzenia przez Siewców (Planters) sianka/warzyw na boisku wraz z ich ścinaniem przez Kosiarzy (Reapers) ujęła mnie od samego początku. Poza tym najwięcej nimi grałem na zasadach Sezonu 4 przed turniejem. Miałem wyrobiony obraz gry, oraz przemyślane pewne kombinacje, które chciałem sprawdzić w praktyce. Na podsumowanie spostrzeżeń i motywacji przyjdzie czas w kolejnym artykule.

Lubię grać w Bolterze. Lubię tam przyjeżdżać. To naprawdę fajne miejsce, w którym gra się bardzo przyjemnie. Nie inaczej było tym razem. Na miejscu stawiło się zapowiadanych 12 ochotników. Rozkładanie terenów, wpłacenie wpisowego, losowanie I rundy i bum. Zaczęło się.

Gra I – Piotrek Bolek – Alchemicy

Składy:

Farmerzy: Tresher, Peck, Tater, Windle, Jackstraw, Ploughman

Alchemicy: Smoke, Flask, Crucible, VetCalculus, Venin, Katalyst

Tyrek Mecz 1 vs Piotr Bolek

Mamy z Piotrkiem ostatnio szczęście do grania ze sobą na turniejach. Kolejny już raz spotkanie otwierające. Miałem motywację do rewanżu po przegranej na Falconers Launch Event, gdzie Alchemicy Piotrka pogonili moich Farmerów w pierwszej rundzie turnieju.

Przebieg meczu:

Piotrek wygrywa rzut i decyduje o moim wykopywaniu piłki. Tresher posyła dyniowatą piłkę w okolice środka pola, skąd w pierwszej aktywacji zabierze ją Venin. Alchemicy rozpoczynają łańcuch podań w celu wygenerowania momentum. Piłka leci do Crucible, która przejmując wyskakuje w stronę środka boiska. Idealna okazja dla Tresher’a, która kończy się strzeloną bramką i pierwszymi punktami dla Farmerów. Na odwet nie trzeba było długo czekać. Alchemicy przeprowadzają szybki i skuteczny kontratak w ramach którego Calculus strzela gol na wyrównanie i chowa się w okolicach mojej bramki – zostaje tam w zasadzie do końca meczu. Wykopana piłka dość pechowo dla mnie ląduje pod nogami Ploughman’a. Nie mam szans na pierwszą aktywację w kolejnej turze niezależnie od zagranej karty. Tym samym plany podania piłki do Treshera na drugi strzał niweczy Smoke. Odbierając piłkę zalicza jednak wywrotkę w kontrataku i na szczęście dla mnie piłka toczy się hen daleko na lewe skrzydło poza zasięg drużyny chemików (scatter na 6 cali wow!). Oddech ulgi i radość w głosie! – wystawiona na pobicie Smoke, brak szans na strzał u przeciwnika, nic tylko działać. A działo się szybko – Tresher dopada Smoke, niestety nie zabija (kostki!). Tater biegnie w stronę piłki, przejmując ją przewraca dobiegającą Crucible. W tym czasie Venin mocno bije Ploughman’a, ten jednak nadal dzielnie się trzyma. Trzecia tura – Tresher w jednej aktywacji morduje Smoke i pokiereszowaną wcześniej Crucible otwierając Tater’owi możliwość odbiegnięcia z piłką. Niestety zasięg Tater’a jest zbyt mały, aby zagroził bramce przeciwnika, więc będzie musiał kombinować w inną stronę. Ploughman ginie pod naporem Katalyst’a. Tater podaje piłkę do Jackstraw’a, który skacząc od sianka do sianka (harvest markery) strzela decydującą bramkę.

Tyrek Mecz 1 vs Piotr Bolek2

Wynik 12-6 dla mnie – skuteczny rewanż. Zobaczymy co będzie dalej.

Gra II – Paweł Salecki – Murarze

Gra druga – trafiam na Pawła i jego Masonów. Już wiedziałem, że będzie ostro. Z Pawłem mamy całkiem niezłą historię gier, które zawsze są na ostatni włos. Za każdym razem duże emocje i za każdym razem wykańczające pojedynki (ale w takim pozytywnym znaczeniu). Dodać do tego, że finalnie zawsze kończę jako przegrany… były ambicje aby to zmienić 🙂

Składy:

Farmerzy:Tresher, Buckwheat, Tater, Windle, Jackstraw, Ploughman

Mason: Honor, Marbles, Granite, Mallet, Flint, Harmony

Tyrek Mecz 2 vs Paweł

Przebieg meczu:

Wygrywam rzut i definitywnie chcę kopać, mimo świadomości, że skończy się to straconą bramką, najpewniej w pierwszej turze. Rolę kopacza znowu otrzymuje Tresher. Harmony zbiera piłkę podając do tyłu i wycofując się za płotek z trzema niewykorzystanymi punktami (wiadomo kto dostanie Superior Strategy od siostry). Kamyczki pięknie rozpoczynają festiwal podań i generowania momentum. Tresher wyciąga większą kosę (3 cale zasięgu) i dopada Granitkę farmiąc trochę momentów (ale zdecydowanie za mało jak się później okazuje). Flint po skutecznym przyjęciu piłki ustawia się w zasięgu strzelenia bramki z pierwszej aktywacji. Dużych oczekiwań po pierwszej turze nie miałem, ale nie mogę powiedzieć, żeby gra szła po mojej myśli. Kamyki zaczynają kolejną turę strzelając Flintem bramkę. Udaje mi się przeprowadzić szybką kontrę Jackstraw’em teleportując się pomiędzy siankami i wyrównując wynik celnym kopnięciem (kluczowa była karta dająca 2 momenty za utratę bramki). Honor odpala legendarkę rozdając pancerz (bardzo dobry moment, okrutnie utrudniło mi to życie). Staram się coś wyczarować w zaistniałej sytuacji (3 Armora na trzech postaciach – masakra). Szarżuję Osiołkiem w zwartą grupę złożoną z Malleta, Honor i Granit wypychając tą ostatnią tak aby nie przeszkadzała Tresherowi (musi boleć takie spotkanie z oślimi kopytkami). Tresher zmiękcza Honor a Tater Flinta, który był poza zasięgiem legendarnej zdolności. W tym samym czasie Harmony ukrywa piłkę dość daleko od mojej bramki nie stanowiąc realnego zagrożenia w tej turze. Kolejna Runda to mordowanie Honor, Flinta i Granitki. W międzyczasie umiera mi Tresher. Przegrywam inicjatywę w kluczowym momencie (to już chyba norma w tym spotkaniu). Honor wraca na boisko i mocno okłada Windle’a. Paweł koniecznie chce zdobyć momentum, aby strzelić bramkę Harmony, ale przy jednoczesnej próbie zabicia Windle’a jest to prawie niemożliwe. Tym samym dwa ataki schodzą na przepychanki (konieczność podniesienia Honor po kontrze Windla), a kolejne to czyste obrażenia w asyście małpy, które skutkują 21 pkt. obrażeń (Windle stoi na jednym hp uffff). Siostrzana aktywacja Harmony nie pozostawia złudzeń. Ze swobodą kieruje się z piłką w stronę mojej bramki i…. pudłuje z dwóch kostek. Windle ostatkiem sił dobija Mallet’a (chwila grozy bo pudłuje pierwszy atak).

Wynik 12-6 dla mnie – w zasadzie o włos, jak to zwykle z Pawłem bywa. Mógł zabić, mógł strzelić. Wtedy skończyło by się 12-10 dla Masonów. To był najbardziej wyczerpujący mecz tego dnia dla mnie. Ale też bardzo satysfakcjonujący.

Gra III – Kuba Golec – Łowcy

Składy:

Farmerzy: Tresher, Peck, Tater, Bushel, Jackstraw, Ploughman

Hunters: Skatha, Fahad, Egret, VetMinx, Chaska, Jaecar

Tyrek Mecz 3 vs Łowcy Jakub

Po losowaniu trzeciej rundy byłem jednocześnie zadowolony i przerażony. Po uno – Miałem okazję zrewanżować się za mecz otwarcia na ostatnim turnieju w Lubinie, gdzie Kuba pogonił mnie swoimi Kowalami . Po secundo – mogłem zagrać przeciwko Skathcie, o której już krążą miejskie i wiejskie legendy. Trochę się bałem, że nie uda mi się skontrolować sytuacji na stole. Zapowiadał się fajny ostatni pojedynek.

Przebieg meczu:

Przegrywam rzut, Kuba decyduje się oddać mi piłkę. Tresher wykopuje (norma, nuda). Piłkę przejmuje Egret, podaje do Skathy a następnie strzela celnie z łuku do Ploughmana zatruwając życie nie tylko jemu ale przy okazji jeszcze Taterowi i Kogutowi. Na boisku wyrastają pierwsze zboża sadzone przez mojego Pana Pługa (Ploughman) włączając potencjalne kontr-szarże Tatera (na nic się jednak zdały). Na popisy umiejętności Skathy nie przyszło mi czekać długo. Szaleńczy bieg, odbicie jedno, drugie, trzecie i piłka ląduje w mojej bramce. Skatha wycofuje się w stronę lewego skrzydła. Wariactwo. W tym meczu żadna lokalizacja nie jest bezpieczna. Piłka po wykopaniu ląduje na Jacku, zaraz potem przejmują ją Bushel z zamiarem podania do Tresher’a. Tutaj się trochę pogubiłem w oczekiwaniach, gdyż nie skosiłem sianka, tym samym używając I’m Open za pieniążki, brakło mi jeden punkt do podania piłki dalej. No cóż. Ustawiłem Bushel w osłonie przy płotku i czekałem na wyrok. Kuba podbiega Minx w stronę Treshera rozstawia pułapkę. Tater wpada na Skathe i przewraca ją na ziemię. Chaska przykleja się do Minx i Egret i strzela z shotguna w Tresher’a odpychając go w głąb boiska. Powstaje idealna sytuacja dla mojego kapitana. Trzy modele przeciwnika zgrupowane w jednym miejscu, dość wątłe, bez możliwości aktywacji, w zasięgu 3’’ melee zone. Jackstraw podkłada sianko, a Tresher podbiega i rozpoczyna swoje czary mary naostrzoną kosą. Chaska zostaje na 1 HP. Minx oraz Bushel oberwały rykoszetem. Wygrywam inicjatywę i wieńczę dzieło zabijając Chaskę, Egret i mocno poniewieram Minx. Ta jednak wychodzi cało ze spotkania z naczelnym kosiarzem i atakuje Bushel, zabierając piłkę i podając Jaecar’a, który w odpowiedzi wycofuje się na bezpieczną odległość byle dalej od zasięgu mojej Pani Kosiarz. Skatha dostaje mocne lanie od Tater’a, ale wciąż zipie (tylko 2 HP). Zużywa momentum do wstania na nogi (nie lecząc się), lepi piłkę ze śniegu i strzela bramkę oszukaną piłką za 1 punkt. Zaraz potem Jaecar z prawdziwą piłką szarżuje na Tater’a. Udana stancja defensywna pozwala utrzymać Jaecar’a w zasięgu (bidul nic nie trafił) a kontratak dokłada do tego jeszcze masowy knock down przewracając na ziemię całe towarzystwo (włączając w to mojego Koguta, Pana Pługa i Skathę). Piłka toczy się niestety na niewielką odległość w stronę mojej bramki, a Jaecar wstaje, doskakuje do niej i…. pudłuje. Jackstraw teleportuje się w stronę leżącej Skathy i zabiją ją jednym atakiem. 6-5 dla mnie i pewne zaczynanie kolejnej rundy – Kuba jest w zasadzie zdecydowany na poddanie gry. Analizujemy sytuację na stole i umawiamy się ostatecznie na wynik 12-9 dla Farmerów. Minx pokiereszowana w zasięgu Tresher’a do szybkiego zabicia. Jacear na widelcu Tater’a i Ploughman’a. Do tego potencjalny możliwy atak na bramkęz mojej strony (chociaż to zapewne skontrowała by wbiegająca na boisko Skatha zdobywając dla swojej drużyny kolejne 4 punkty i ginąc zaraz na początku kolejnej tury).

Tyrek Mecz 3 vs Łowcy Jakub2

Wynik 12-9 dla mnie – Realnie tak zapewne by się to skończyło. Pomimo poddania przy stanie 6-5.

WYGRAŁEM! JEEE! Cieszę się bardzo z wyniku, który osiągnąłem. Cieszę się z każdej gry, bo były bardzo fajne. Cieszę się z nagród: Figurka Lucka wraz z promo kartami do Browarników i Masonów, oraz nagroda finansowa za I miejsce przekazana przez sklep Bolter do wydania na asortyment. Jak by tego było mało moi przeciwnicy, z którymi toczyłem boje, jednogłośnie przyznali mi nagrodę publiczności – bardzo dziękuję!

Lucki

Ekipa Lucków do zgarnięcia 🙂

To był bardzo fajny turniej. Czekam na kolejny. Tymczasem wygląda na to, że początkiem grudnia wykroimy jakieś zorganizowane granie w Lubinie. Do zobaczenia na boisku!

Sow the seeds and reap them all!

Mateusz „Tyrek” Twardowski

20181104_104625

1 thought on “Tyrka Wojaże – Turniej we Wrocławiu 4 listopada 2018

Leave a comment